Amsterdam: Niedeportowalni znów na ulicach…

Połowa z ponad dwustu osób, którzy zabiegali o azyl i zostali odrzuceni, będzie najprawdopodobniej eksmitowanych z dwóch budynków w tym tygodniu. Ich, ponad 2 lata trwającej politycznej walce udało się im obnażyć holenderską politykę deportacyjną jako najgorszą w północnej Europie, oraz zatrzymać jeszcze gorsze praktyki władz, generując przy tym wsparcie z różnych zaskakujących stron. Wraz ze znaczącymi parlamentarzystami uciszanymi przez liderów socjal-demokracji wkrótce znowu będą zasypiać niewygodnie, w strachu przed deportacją.

Do tej pory, zjednoczeni pod transparentem We Are Here, okupują trzy budynki:

Pierwszy z nich to byłe więzienie, nieczynne od 2013 roku, zamienione przez burmistrza tymczasowo na schronienie dla nie możliwych do deportowania – eksmitowanych ze squatów. Na wiosnę burmistrz zaczął tam zmuszać osoby nie mogące być legalnie deportowane do swoich krajów do podpisywania dobrowolnych deportacji. Wtedy jednak fakty dotyczące ich niemożliwości bycia legalnie deportowanymi zaczęły rzucać się burmistrzowi w oczy. Kraje docelowe były w rzeczywistości o wiele bardziej niebezpieczne niż myślano, ambasady zmieniały kanały deportacyjne, wybuchły nowe wojny i wielu z uchodźców mogło udowodnić, że faktycznie wiele z newralgicznych punktów w ich odrzuconych sprawach są prawdziwe.

Niestety, burmistrz wolał przerzucić winę za bycie nie możliwymi do deportowania na uchodźców, wymyślając rzekomy spisek aktywistów przeciwko niemu.

Drugi zasquatowany budynek to wielki piętrowy parking z biurowcem. Część biurowa jest duża – w tej chwili przeludniona, częściowo zalana ściekami z nowo-przybyłymi squatującymi już ns parkingu.

Trzeci, stary budynek mieszkalny, który zasquatowali sami uchodźcy i aktywiści, w którym sami squatujący wyremontowali 8 zniszczonych pięter.

Niestety, wygląda na to, że wszystkie budynki poza parkingiem zostaną eksmitowane około 8 lipca 2014, wyrzucając połowę ruchu na ulicę, parking tak społecznie jak i technicznie nie będzie w stanie ich pomieścić.

Od strony pozytywnej: Odrzuceni uchodźcy dostali deklaracje wsparcia i werdyktu od holenderskiego i niemieckiego sądu oraz międzynarodowych europejskich organizacji (np. Amnesty International czy Human Rights Watch). Nawet rośnie liczba przychylnych im burmistrzów (jednak nie amsterdamski), którzy sprzeciwiają się rządowi i pomagają nie możliwym do deportowania dając im schronienie, posiłki, opiekę medyczną oraz prawną (aktywiści, kościoły, meczety oraz sąsiedzi). Jest również fanatyczny prawnik, który zalewa radę miejską sprawami wspierającymi odrzuconych, powoli zmieniając legalny przypływ dla pojedynczych przypadków.

Rząd ignoruje to wszystko. Ciągle bojąc się prawicowych populistów, kierownictwo holenderskich socjal-demokratów kieruje się strategią unikania konfrontacji z partnerami w koalicji – prawicowymi liberałami w kwestiach uchodźców, dopóki instytucje UE ich do tego nie zmuszą. Teraz korekta tej sytuacji nanosi się wraz z głosami z różnych części Europy, wraz z Najwyższym Holenderskim Sądem Administracyjnym dostosowującym się do niej w werdykcie ostatniej indywidualnej sprawy. Nawet nasz najlepsi Europejscy alianci – Niemcy wykonali trochę gniewnych telefonów do naszego rządu, ponieważ zostali zmuszeni do ochrony szybko rosnącej społeczności uchodźców z Somalii w konsekwencji działania holenderskiego systemu azylowego.

Koalicja prawicowo – liberalna w parlamencie otwarcie mówi o ignorowaniu, czy nawet wyłączaniu Europy z holenderskiej polityki, a socjal-demokratyczni liderzy kontynuują uciszanie swoich własnych parlamentarzystów.
Opublikowano na:
https://www.indymedia.nl/node/23763
en.squat.net